|
Wystawy psów rasowych co to jest?
Historia wystaw psów
Nie sposób powiedzieć, kiedy zorganizowano pierwszą wystawę psów, wiadomo tylko, że było to dawno, dawno temu. Być może już w starożytnym Egipcie... Naturalna skłonność do popisywania się swoimi umiejętnościami czy swoją własnością jest równie stara jak sam człowiek.
Czy wybór najlepszej sfory psów myśliwskich, jakiego dokonywał Karol Wielki, był już wystawą psów? Czy popisy chartów - choćby Kusego i Sokoła - to już początek współczesnych wyścigów? Gdzieś trzeba wyznaczyć granicę, punkt, od którego zaczyna się liczyć historię wystaw. Dobrym pomysłem jest przyjęcie za taki punkt momentu, w którym zorganizowano pierwsze pokazy przeznaczone dla publiczności i oparte na rywalizacji o jakąś (mniej lub bardziej honorową) nagrodę.
Takiego początku można się dopatrywać w XIX wieku, najprawdopodobniej w Wielkiej Brytanii. Trzeba powiedzieć - najprawdopodobniej, bo i Francja ze swoimi wystawami rolniczymi, i Niemcy z wystawami zwierząt użytkowych też stają w paragon i usiłują udowodnić, że to właśnie u nich odbyły się pierwsze wystawy. Początkowo na całym świecie wystawy psów były tylko częścią większych wystaw rolniczych, a zwierzęta oceniano nie tylko pod kątem ich urody, lecz często także sprawności czy umiejętności. Dopiero później wydzieliły się z nich imprezy niezależne, by dziś przyćmić swą popularnością wszelkie inne wystawy zwierząt hodowlanych. Wedle dostępnych danych pierwsza wystawa psów odbyła się w 1859 roku w Newcastle-of-Tyne, gdzie pokazano 27 seterów i 23 pointery, przy czym warto zauważyć, że już ta pierwsza wystawa była sponsorowana przez producentów psiej karmy: jej organizatorem był producent puszek dla psów, które były nagrodami...
Najbardziej zajadli historycy kynologii twierdzą jednak, że właściwy początek wystaw trzeba by przesunąć jeszcze kilka lub kilkanaście lat wstecz, a powołują się na malowidło, ukazujące porównywanie psów w sali gospody, obraz pochodzący niewątpliwie z 1855 roku, albo na anons prasowy, zapraszający w 1850 roku do Oksfordu na "Największą wystawę mopsów wszelkich narodowości". Pech chce, że nic nie wiadomo o tak niebanalnie zapowiadanej imprezie, a gazeta ją zapowiadająca do tematu nie wróciła, więc na dobrą sprawę nie wiadomo nawet, czy ów pokaz mopsów się odbył... Wystawa w Newcastle-of-Tyne odbyła się za to z całą pewnością, podobnie jak o rok późniejszy pokaz w Birmingham. Dalej poszło już lawinowo - w 1863 roku wystawa w Klingsor zgromadziła już ponad 1600 psów, wystawianych w 66 rozmaitych klasach i ocenianych przez 19 sędziów!
Właśnie - sędziowie. Podstawową kwestią w kształtowaniu się praktyki wystaw psów było określenie, co i kto ma oceniać. Początkowo klasę pokazywanych psów oceniali po prostu "ludzie z towarzystwa", później znani i poważani myśliwi (bo pierwsze wystawy grupowały właśnie psy myśliwskie), by w końcu dopracować się sędziów kynologicznych z prawdziwego zdarzenia. Wymagało to jednak wpierw powstania jakiejś organizacji psiarzy, która mogłaby przyznawać tytuły sędziom. Tak też się stało, przy czym rzecz jasna, na początku prawo oceniania psów przyznali sobie twórcy organizacji, a dopiero potem wprowadzili mniej lub bardziej skomplikowane zasady zdobywania takich uprawnień (...).
Wielka Brytania - Cruft's Dog Show
W kynologii europejskiej Wielka Brytania jest niedościgłym wzorem, i choć Niemcy czy Francja próbują zająć drugie miejsce w rankingu najbardziej zapsionych krajów naszego kontynentu, Brytyjczycy pozostają poza wszelką konkurencją, a wśród ich wystaw najbardziej prestiżowy jest Cruft's Dog Show, czyli Pokaz Psów Crufta. Wystawa ta, organizowana od ponad stu lat, tak wrosła w obyczajowość Wielkiej Brytanii, że znalazło to odbicie nawet w gramatyce. Od niedawna zrezygnowano z apostrofu w jej nazwie i "Cruft's" pisze się już "Crufts", co czyni z przymiotnika dzierżawczego (od imienia własnego) rzeczownik pospolity. Rzeczywiście, słowo to jest znane na całym świecie w jednym, jedynym znaczeniu: największej, najwspanialszej i najważniejszej wystawy psów w Starym Świecie.
A zaczęło się wszystko dość niewinnie. Charles Cruft urodził się w 1852 roku, ukończył college i w 1874 roku, zamiast przejąć zakład złotniczy po ojcu, zatrudnił się jako komiwojażer w żywiołowo rozbudowującym się imperium handlowym Jamesa Spratta, producenta sucharów i prefabrykowanej suchej karmy dla psów. Bardzo szybko awansował w firmie i wkrótce objął stanowisko, będące ówczesnym odpowiednikiem managera - szefa public relations. Praca ta wymagała od Crufta kontaktów z brytyjskimi hodowcami, wśród których młody Charles szybko stał się dość popularny. Już po niespełna dwóch latach wypełniania nowych obowiązków zatrudniono go jako doradcę przy organizowaniu wystawy psów, odbywającej się u boku Wystawy Paryskiej.
Doświadczenia zdobyte podczas współorganizowania i finansowania pieniędzmi pracodawcy prowincjonalnych pokazów psów natchnęły Crufta myślą o zorganizowaniu jednej wielkiej wystawy, grupującej wszystkie psy z całej Anglii, Walii lub Szkocji. W 1891 roku - za pożyczone na podstawie niezbyt pewnego weksla pieniądze - wynajął prestiżową halę londyńskiego Royal Aquarium i zorganizował pierwszą swą wystawę. Oczywiście, uczynił to dla pieniędzy - uznał, że pokaz psich piękności jest doskonałym sposobem zarobkowania. Przecież płacą i wystawcy, i publiczność, i właściciele okazjonalnych stoisk... Filozofia ta obowiązuje do dziś, i w zasadzie trudno znaleźć dobrze zorganizowaną i przemyślaną wystawę, która nie przyniosłaby organizatorom znacznego dochodu. Już na przełomie wieków wszelkie wystawy psów w Wielkiej Brytanii były związane z nazwiskiem Crufta; jego genialnym pomysłem było to, że na jego wystawę nie można się "zapisać", o prawo startu na niej trzeba rywalizować, odnosząc sukcesy na innych wystawach. W ten sposób każdy właściciel psa, który chciał pokazać się na wystawie londyńskiej, musiał przedtem zapłacić za udział w choćby jednej innej, czyli pan Cruft inkasował za jednego wystawcę co najmniej dwa razy.
Wystawa Crufta aż do jego śmierci w 1938 roku była przedsięwzięciem całkowicie prywatnym. W 1939 roku wdowa po Charlesie Crufcie zorganizowała jeszcze sama wystawę, ale II wojna światowa sprawiła, że wszelkie wystawy psów odwołano i spadkobiercy Crufta, zajmujący się od lat wyłącznie pracą na ich rzecz, stracili podstawy egzystencji. Już w 1942 roku zdali sobie sprawę, że nie udźwigną finansowo organizacji wystaw powojennych, i zwrócili się do Kennel Clubu z prośbą o przejęcie tego honoru wraz z tradycyjną nazwą (w zamian za niewielką rentę...). Pierwsza powojenna wystawa Crufta - organizowana już nie przez przedsiębiorstwo rodzinne, lecz przez Kennel Club - odbyła się w 1948 roku, w 1956 rozłożono ją na dwa dni, w 1982 - na trzy, a w 1987 i później zajmowała już cztery dni. W stulecie wystawy (1991) przeniesiono ją z Londynu do Birmingham, do olbrzymich, reprezentacyjnych hal National Exhibition Center. W Londynie zabrakło już miejsca dla tak olbrzymiego przedsięwzięcia, a władze miejskie Birmingham chętnie goszczą u siebie imprezę ściągającą tak liczne rzesze turystów.
O randze tego przedsięwzięcia niech świadczy choćby to, że - pomimo wstępnych eliminacji - w 2000 roku na wystawie Crufta zaprezentowano 21 656 psów, a na terenach wystawy działało 351 stoisk handlowych (nie licząc straganów z hot dogami, rybą z frytkami czy katalogami wystawy), obsługujących ponad 200 000 widzów z całego świata!
Stany Zjednoczone - Westminster Dog Show
Westminster Dog Show jest najstarszą tradycyjną imprezą sportową w USA, z wyjątkiem jedynie Kentucky Derby, organizowaną co roku także w latach wojen światowych czy Wielkiego Kryzysu. W dotychczasowych ponad stu dwudziestu wystawach wzięło udział przeszło ćwierć miliona psów! Jednocześnie nie jest to wystawa największa, ba - jak na amerykańskie obyczaje jedna z mniejszych: bierze w niej udział raptem 2500 zwierząt. Co roku trwa wyścig, by "zaklepać" swemu psu miejsce na tym pokazie, zanim organizatorzy arbitralnie zamkną listę uczestników. Rokrocznie ponad 6000 psów ma prawo startu w tej najbardziej prestiżowej imprezie kynologicznej USA, którą zainteresowanie od pierwszego dnia jej dziejów przerastało możliwości organizatorów!
Ponad sto dwadzieścia lat temu grupa amerykańskich dżentelmenów zajmujących się psami, początkowo głównie gun dogs - pointerami i seterami - spotykała się systematycznie w salonach recepcyjnych hotelu Westminster w Nowym Jorku. W 1876 roku szacowne grono postanowiło zorganizować się w klub miłośników psów rasowych, który od tradycyjnego miejsca spotkań przyjął nazwę Westminster Kennel Club. Obserwując sukcesy wystaw psów w Wielkiej Brytanii oraz wystawy w Filadelfii (w 1873 roku odbyła się tam pierwsza wystawa psów w USA) i szukając sposobu na sfinansowanie działalności nowo powołanego klubu, postanowiono zorganizować pokaz psów w New York City.
Pierwszy Doroczny Nowojorski Pokaz Psów, zorganizowany przez Westminster Kennel Club, został zaplanowany w dniach od 8 do 10 maja 1877 na terenie Gilmore's Garden, między Madison Avenue a 26th Street. Zainteresowanie nim wśród wystawców i publiczności było tak wielkie, że od razu przedłużono go o jeden dzień, 11 maja. Do dziś - z kilkoma wyjątkami w końcu XIX wieku - Westminster Dog Show odbywa się na terenach Madison Square Garden. W 1888 roku klub przeniósł termin tradycyjnej już wystawy z maja na trzeci tydzień lutego, który to termin obowiązuje do dziś. Od pierwszej wystawy w 1877 roku aż po rok 1920 Westminster był wystawą czterodniową. Następnie - od 1921 do 1940 roku - wystawa trwała 3 dni, gdyż hala Madison Square Garden była niezbędna na czwartkowe zawody bokserskie. Ostatecznie Westminster został wystawą dwudniową, ale od 1992 roku przestał być imprezą otwartą, lecz stał się wyłącznie rywalizacją championów.
Pierwszy raz tytuł Best in Show - najlepszego psa wystawy - został przyznany w 1907 roku foksterierowi krótkowłosemu Ch. Warren Remedy. On także zdobył to najwyższe wyróżnienie w 1908 i 1909 roku, pozostając do dziś jedynym psem w historii, który trzykrotnie zdobył ten tytuł na wystawie westminsterskiej. Tylko kilka psów i raptem pięciu właścicieli (z rozmaitymi psami) zdobyło tytuł BiS na Westminsterze więcej niż raz, przy czym jedną z nich była w latach dziewięćdziesiątych XX wieku kanadyjska hodowczyni Anne E. Snelling, co samo w sobie jest wydarzeniem, gdyż tytuł Best in Show na Westminsterze jest niejako zarezerwowany dla wystawców z USA.
Już na kilka dni przed wystawą teren pokazu jest obwieszony emblematami wystawy, a także strzałkami i wyjaśnieniami, gdzie będą pokazywane konkretne rasy. Psy przybywają z całej Ameryki (a nawet - zwłaszcza ostatnio - z Europy) często na dwa lub trzy dni przed wystawą i oznakowanie to pomaga wystawcom i handlerom w "rozpoznaniu" terenu. W przeddzień wystawy, w niedzielę wieczorem, na głównej arenie Madison Square Garden odbywają się jeszcze mecze hokejowe. Natychmiast po zakończeniu rozgrywek sprząta się lód i organizatorzy wystawy przystępują do ustawiania ringów. W poniedziałek rano rozpoczyna się ocena poszczególnych ras, a po południu odbywają się wybory najlepszych psów w grupach. We wtorek rano są oceniane rasy, które nie zmieściły się na ringach w poniedziałek, a po południu staje do rywalizacji już tylko kilka psów, wybranych jako najlepsze z ponad 2500 zwierząt, biorących udział w otwarciu wystawy. Relacje z finałowych konkurencji tej wystawy są bezpośrednio transmitowane przez kilkanaście, a z lekkim opóźnieniem - przez ponad sto stacji telewizyjnych. Na koniec tylko jeden pies staje samotnie w świetle reflektorów na środku Madison Square Garden; Best in Show na Westminsterze, najlepszy pies Ameryki Północnej.
W dniach 11-12 lutego 2008 r. w Nowym Jorku odbyła się jedna z najbardziej prestiżowych wystaw na świecie - Westminster Dog Show. To ekskluzywna wystawa, w której mogą wziąć udział wyłącznie psy z tytułem Championa USA. Dodatkowo, ze względu na wielkość hali, liczba przyjmowanych psów jest limitowana do 2500. Najbardziej emocjonującym momentem jest wybór Najpiękniejszego Psa Wystawy, w tym roku został nim beagle Ch. K-Run's Park Me In First, w domu nazywany Uno.
Po co komu wystawy psów?
Takie pytanie słyszę bardzo często. Oczywiście, zadają je głównie ci, którzy nigdy na wystawie nie byli i żądają, by w kilku słowach udowodnić im celowość organizowania takich imprez.
Najprostszą odpowiedzią jest - "widać są komuś potrzebne, jeśli co roku tylko w Polsce bierze w nich udział kilkanaście tysięcy ludzi, a w całej Europie, w całym świecie ich liczba idzie w miliony", ale rzadko kogo takie wyjaśnienie zadowala.
Rzeczywiście, właściwa odpowiedź powinna być inna i dłuższa: wystawa psów jest widowiskiem, imprezą sportową i ma znaczenie dla rozwoju hodowli. Dla ogromnej większości ludzi jest to skrzyżowanie festynu na świeżym powietrzu z pokazem psiej urody, organizowanym w myśl skomplikowanych i tajemniczych reguł. Większość widzów na wystawach nie ma psa rasowego (dobrze, jeżeli w ogóle ma jakiegoś psa) i przychodzi na wystawę, by "pokazać dziecku ładne pieski". Trzeba o tym koniecznie pamiętać!
Mniej liczna, ale za to bardziej widoczna grupa, to wystawcy. Dla nich - zazwyczaj - wystawa psów jest imprezą sportową, w której biorą udział. To na nich opiera się całe to widowisko! Wystawcy przyjeżdżają z całego kraju (a bywa, że i z zagranicy), by pokazać swoje najpiękniejsze zwierzęta i znaleźć potwierdzenie, że są właśnie naj, naj, naj. Na psy, które znajdą uznanie u sędziego, czekają normalne trofea sportowe: medale, dyplomy, puchary. W stosunku do "prawdziwego" sportu jest tylko jedna, ale bardzo istotna różnica: nie ma nagród pieniężnych. Na dodatek, czy można sobie wyobrazić zawody sportowe, w których uczestnicy płacą za prawo udziału? Dziś trudno byłoby znaleźć taką dyscyplinę sportową, a wystawy psów takie właśnie są! Uczestnictwo w wystawie jest związane z całkiem niemałymi opłatami, więc nie ma co się dziwić, że część wystawców uważa, iż publiczność jest w zasadzie niepotrzebna, a widzowie tylko przeszkadzają...
Najmniej liczną grupą zainteresowanych wystawami są hodowcy, prawdziwa śmietanka wśród właścicieli psów. Na ten tytuł zasługuje tylko taki właściciel suki, który dochował się od niej szczeniąt. W myśl dość pokrętnych przepisów organizacji kynologicznych (czyli zajmujących się psami; od gr. kynos - pies) właściciel najpiękniejszego nawet psa nie jest hodowcą, dopóki sam nie odchowa przynajmniej kilku szczeniąt... Dla hodowców wystawa psów to okazja do porównania "swoich" szczeniąt ze zwierzętami urodzonymi u innych hodowców. Na dodatek (nie jedynym!) warunkiem dopuszczenia psa do hodowli jest pokazanie go na kilku wystawach i uzyskanie zadowalającej oceny od kompetentnego sędziego, toteż każdy hodowca musi zaprezentować swego nowego psa na co najmniej trzech wystawach. Oczywiście, hodowcy uważają, że wystawy są organizowane tylko dla nich, i zarówno widzów, jak i innych wystawców mają za nic.
Jak widać, dla każdego wystawa psów jest czymś innym: może być widowiskiem plenerowym, może być imprezą sportową, może być kryterium dopuszczenia psa do hodowli. Wspaniałe w niej jest właśnie to, że pełni ona tyle rozmaitych funkcji, zaspokajając tak różnorodne potrzeby wielu ludzi.
Na dodatek Związek Kynologiczny w Polsce dość poważnie traktuje swoje powołanie - propagowanie hodowli psów rasowych, toteż bardzo często wystawy psów są połączone z różnymi innymi imprezami. Dla laika przecież sama wystawa psów bywa śmiertelnie nudna - bo niewielkie różnice między najlepszymi psami dla osób niezainteresowanych akurat tą rasą są nieistotne czy wręcz niezauważalne. Publiczność pragnie oglądać rywalizację w myśl zasad, które rozumie - stąd też bardzo często przy okazji wystaw są organizowane wyścigi psów, pokazy szkolenia, zawody agility czy flyball.
Wystawa psów nie jest jednak plebiscytem, na którym wybiera się psa najpiękniejszego zdaniem publiczności (choć i takie dyscypliny bywają). Reguły sportu kynologicznego są dość ścisłe i bez niezbędnych wyjaśnień niepojęte dla początkujących miłośników lub właścicieli psów rasowych. (...)
Wychowanie psa wystawowego
Doświadczeni sędziowie, często oceniający psy na najrozmaitszych wystawach, nawet najwyższej rangi, pytani o to, co im najbardziej przeszkadza w pracy, odpowiadają gromkim głosem: wystawcy! Nie chodzi tu nawet o najrozmaitsze naciski wywierane na jurorów przed prezentacją, w czasie i po prezentacji zwierząt na ringu, ale przede wszystkim o zmorę wszystkich wystaw na świecie: nieumiejętność pokazania własnego psa.
Oprócz wąskiego grona zapaleńców i profesjonalistów, większość osób pokazujących psy na wystawach robi wrażenie, jakby uważały się tylko za dodatek do czworonoga, którego oczywiste zalety powinny rzucić na kolana i sędziego, i konkurencję. Tymczasem postawa prezentera ma bardzo duże znaczenie, czasem nawet rozstrzygające o werdykcie.
Sędzia na ringu ocenia urodę psa, ale żaden pies na świecie nie może liczyć na jakiekolwiek sukcesy wystawowe, jeśli właściciel poprzestanie na jego przyrodzonych cechach. Znana niemiecka sędzina i hodowczyni terierów, autorka bodaj najlepszej książki o wystawianiu psów, jaka została napisana w Europie ("Gutes Handling"), pani Elke Peper powiedziała: Dawniej sądziłam, że uroda psa ma co najmniej takie samo znaczenie, jak sposób jego wystawienia. Dziś wiem, że te proporcje są jak 1:3, innymi słowy widziałam wiele pięknych psów, które nigdy nie zdobyły istotnych tytułów, ale nie widziałam championa, który nie byłby przygotowywany do zwycięstwa. To samo można by powiedzieć o wystawcach - ale nimi zajmiemy się nieco później. Najpierw o czworonogach.
Marząc o sukcesach na wystawach, trzeba przygotować zwierzę do pokazywania się - po prostu nauczyć je zachowania się na ringu. Pies musi zatem:
a) umieć przez dłuższą chwilę stać spokojnie, lecz z napiętą uwagą, w wymaganej pozycji (w zależności od rasy, musi umieć wystawiać się zarówno na ziemi, jak i na stole);
b) umieć radośnie poruszać się po ringu, pozostając cały czas przy nodze wystawcy, czyli nie wybiegając zanadto do przodu ani - co po wielokroć gorsze - nie pozostając z tyłu; wszelkie przejawy niesubordynacji, takie jak wyrywanie się, szarpanie smyczy lub załatwianie się, są na ringu niedozwolone;
c) pozwolić na to, by osoby postronne dotykały go, nawet w najwrażliwszych miejscach (w okolicy genitaliów), i nie może na to reagować przesadnie, a w żadnym razie agresywnie; musi także umieć na komendę pokazywać zęby (broń Boże, nie chodzi tu o szczerzenie kłów!);
d) być na ringu przyjaźnie nastawiony do innych psów, bez śladu agresji.
Wszystkie te elementy zachowania się psa na ringu musimy w nim wyrobić, poczynając od pierwszych tygodni jego życia. W odpowiedzialnych hodowlach już 3-4-tygodniowe szczenięta są przygotowywane do przyszłej kariery i młodociany zadatek na przyszłego championa już wtedy hodowca ustawia w należytej "postawie wystawowej". Jeśli hodowca, od którego kupiliśmy naszego pupila, nie robił tego, to tym bardziej musimy sami o to zadbać.
Pokazywanie zębów na wystawie oznacza, że przewodnik na wezwanie sędziego musi mu pokazać zgryz psa i umożliwić (przynajmniej z grubsza) policzenie zębów. Zgryz pokazuje się u psa z zamkniętym pyskiem - wystawca musi unieść palcami górną i odsunąć jego dolną wargę tak, by sędzia mógł zobaczyć, w jaki sposób stykają się ze sobą psie zęby. Następnie sędzia musi móc policzyć zęby, choć w praktyce sprowadza się to najczęściej do rzutu oka "czy wszystko jest na miejscu". Ponieważ wielu psom brakuje tzw. jedynek - najmniejszych przedtrzonowców, szczątkowych ząbków rosnących tuż za kłami, wielu sędziów ogranicza kontrolę do sprawdzenia, czy pokazywany pies "ma jedynki", co wymaga przynajmniej odchylenia psich warg, jeśli już nie dotknięcia poszukiwanych zębów palcem... Większość sędziów żąda, by "psi garnitur" pokazywał wystawca, ale niektórzy jurorzy sami gmerają psom w pyskach, i trudno, zwierzak musi się z tym pogodzić.
Kolejną umiejętnością, jaką musi zdobyć nasz pupil, to utrzymywanie postawy wystawowej. Sposób prezentacji wielu ras został ukształtowany przez tradycję, ale zawsze opiera się on na tych samych podstawach. Pies pokazywany sędziemu ma stać tak, by wyeksponować wszystkie pożądane cechy, a u większości ras są one podobne: długa szyja, wyraźny kłąb (miejsce nad łopatkami psa, zazwyczaj bliskie połączenia szyi z grzbietem), prosty i dość krótki grzbiet, proste i mocne kończyny. Oczywiście, każda rasa ma swoje "smaczki" i wystarczy starannie przeczytać wzorzec, by wiedzieć, że na przykład nie można wymagać od czeskiego teriera wyraźnego kłębu, od spaniela tybetańskiego prostych łapek, a od fila brasileiro krótkiego i opadającego ku tyłowi grzbietu... Ale nie znaczy to, że psów tych nie należy uczyć postawy wystawowej!
Uczenie szczeniaka jest mniej kłopotliwe niż nauka dorosłego psa i trwa ogólnie krócej, a na dodatek daje lepsze wyniki. Trzeba zacząć jak najwcześniej, można już około 4. -5. tygodnia życia. Ponieważ większość szczeniąt trafia do domów właścicieli w wieku 2-3 miesięcy, spróbujmy ćwiczyć z nimi bez mała od pierwszego dnia. Ustawiamy szczeniaka w pozycji jak najbardziej zbliżonej do tej, jaką powinien przyjąć na ringu, i w dowolny sposób motywujemy do pozostania w niej. Możemy do niego pieszczotliwie przemawiać, chwalić go, głaskać - obojętne co robimy, byle tylko nie zmienił pozycji. Oczywiście, nie ma co marzyć, by szczeniak wytrwał w takiej postawie dłużej niż kilkanaście sekund! Staramy się ten czas stopniowo przedłużać, dbając o to, by nie zanudzić malucha.
Do nauki postawy wystawowej trzeba sobie opracować komendę - polecenie, które będziemy odtąd zawsze wydawać psu, gdy zechcemy go ustawić. Nie ma tu żadnej reguły, ważne jest jedynie, by komenda była zawsze taka sama: "wystawa", "pokaż się", "postawa". Warto także na chwilę przedtem, zanim zniecierpliwiony psiak cofnie się, usiądzie lub podskoczy, pochwalić go i... od razu przejść do sprawdzenia zębów. Wyrobienie naturalnej kolejności: ustawienie - kontrola zębów bardzo ułatwia późniejszą pracę na ringu. Postawę ćwiczymy w miarę możliwości codziennie przez kilka minut, najlepiej w dwóch lub trzech lekcjach.
Osiągnięcie tego, by pies "sam z siebie" stawał w wymarzonej postawie wystawowej jest praktycznie niemożliwe (oczywiście, każdy właściciel powie, że jego pies "po prostu nie umie stanąć inaczej", ale nie wierzmy w to zbytnio). Właściwą postawę osiąga się przez żmudne ćwiczenie - najprostszą metodą jest zatrzymywanie psa na smyczy w ruchu w dowolnej postawie, którą samorzutnie przyjmuje, a następnie jej korekta (lewą ręką, podczas gdy prawa unosi cały czas lekko napiętą smycz). Poprawiając ustawienie przednich kończyn ujmujemy psa delikatnie za łokieć, unosimy odrobinę łapę i stawiamy w pożądanym miejscu (kończyny przednie zawsze równolegle do siebie i prostopadle do linii grzbietu!). Następnie w podobny sposób poprawiamy tylne kończyny, ujmując je w okolicach kolana, podnosząc i stawiając w pożądanym miejscu - po czym ewentualnie ponownie korygujemy przednie kończyny. Kolejnym etapem jest powolne, acz stanowcze unoszenie głowy psa za pomocą ringówki (cienkiej smyczki w kolorze sierści psa, przeznaczonej wyłącznie do prezentowania go na ringu), do momentu, kiedy będzie wyglądał "jak z obrazka".
Do tego, by móc ocenić, czy pies stoi we właściwej postawie, niezbędna nam będzie pomoc drugiej osoby, która to obserwuje, stojąc z boku. Po kilkunastokrotnym ćwiczeniu, kiedy pies w zasadzie na komendę staje w postawie zbliżonej do ideału, stopniowo przedłużamy czas utrzymywania tej postawy, aż do kilku minut. Dopiero gdy zwierzę jest w stanie wytrwać w postawie wystawowej dłuższy czas, oddalamy się od niego na długość smyczy - bo tak przecież będziemy je pokazywać na ringu - cały czas kontrolując jego postawę i nagradzając go pochwałą, a po zakończeniu ćwiczenia - smakołykiem.
Doświadczeni wystawcy, przygotowujący psa do kariery na ringach, stosują jeszcze jedną, dość sprytną, a bardzo skuteczną metodę. Zawsze podają psu nagrodę, sięgając po nią do specjalnej niewielkiej torebki, noszonej na pasku i przeznaczonej tylko na smakołyki. Pies dość szybko kojarzy ruch ręką ku "magicznej torebce" z nagrodą i na wystawie wystarczy tylko zamarkować ruch dłoni w kierunku torebki, a pies już cały się spina w oczekiwaniu nagrody. I o to chodzi! Skupiony, napięty pies, wpatrzony w przewodnika i w zasadzie lekceważący sędziego i konkurentów, jest ideałem wystawowym.
Ruch psa na ringu ma być jak najswobodniejszy, eksponujący jego urodę, i trzeba go tego nauczyć. Przede wszystkim musimy właściwie dobrać tempo marszu - z reguły szybszy krok sprawia, że pies rusza swobodnym kłusem, a o to właśnie chodzi. Wpadanie w galop lub przeciwnie - drobienie w miejscu i podskoki, są niewłaściwe. Sporo psów podczas zbyt wolnego ruchu "wchodzi w inochód", czyli równocześnie unosi i stawia dwie lewe lub dwie prawe kończyny. W takim chodzie grzbiet psa kiwa się na boki i zwierzę wygląda niezgrabnie, toteż idąc po ringu, trzeba zawsze uważnie obserwować psa i w razie czego od razu zmienić tempo marszu. Dramatem wielu wystawców, zwłaszcza pokazujących swego pupila po raz pierwszy czy drugi, jest niechęć zwierzaka do współpracy: pies siada lub nawet kładzie się na ringu, a właściciel, coraz bardziej zdenerwowany, daremnie usiłuje nakłonić go do przejścia paru kroków. Jest to naturalna reakcja na stres, spowodowany nieznanymi warunkami i zdenerwowaniem przewodnika, a więc koniecznie trzeba psa nauczyć właściwego chodzenia! Być może będzie do tego niezbędny pomocnik, patrzący z boku i oceniający, w jakim tempie ruchu pies wygląda najkorzystniej, najbardziej wyciąga nogi, a jeszcze nie próbuje galopować - bo zaobserwowanie tego, gdy samemu prowadzi się psa, wymaga pewnej wprawy.
Ćwicząc chodzenie, trzeba tylko pamiętać, że:
a) psa prowadzimy zawsze ze swojej lewej strony,
b) chodzimy po okręgu (raczej za dużym niż za małym), w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, tak by pies był zawsze od środka zataczanego kółka,
c) każde zatrzymanie się powinno być połączone z przyjęciem postawy wystawowej.
Zachowanie przewodnika, kiedy pies stoi w postawie wystawowej, w zasadzie nie podlega żadnym ustalonym regułom - można stanąć przed nim, obok niego, za nim; można przyklęknąć na jedno kolano, byle tylko nie siadać! Najważniejsze, żeby pies stał jak wmurowany, doskonale widoczny dla jurora z każdej strony. Nie ma znaczenia, czy jest zwrócony do sędziego lewym czy prawym bokiem (profesjonaliści mówią "czy jest wystawiany na prawą albo na lewą rękę"), ważne, by był piękny. Warto jednak pamiętać, że prezentując psy niektórych ras (np. jamniki czy owczarki niemieckie) nie wolno ich postawy na ringu korygować ręką, dlatego też ćwiczenie samorzutnego jej przyjmowania jest tak ważne.
Nauka przyjmowania postawy wystawowej i poruszania się na ringu jest często bagatelizowanym, a bodaj najważniejszym elementem przygotowania psa do kariery wystawowej. Każdy inny element prezentacji można poprawić w ciągu kilku minut, ale tych dwu trzeba psa po prostu nauczyć. I siebie też.
Przygotowanie psa do wystawy
Czy nie mają Państwo wrażenia, że nawet znane Wam psy na ringu wystawowym wyglądają jakby inaczej niż na codziennym spacerze? Oczywiście, to prawda! Psy - a przynajmniej większość z nich - są do pokazu na wystawie specjalnie przygotowywane, a rozmiary tych przygotowań częstokroć przekraczają wyobrażenia przeciętnego właściciela czworonoga.
Nie ma w tym nic dziwnego - wystawa psów jest przecież konkursem piękności. Czy oglądając wybory Miss Universum spodziewamy się zobaczyć finalistki w domowych ciuszkach i tuż przed wizytą u fryzjera?
Kosmetologia
Z psami jest podobnie. Przed wyjściem na ring są kąpane, czesane, a czasami nawet specjalnie upiększane. Truizmem jest przypominanie, że idący na wystawę pies musi być czysty, ale nawet to nie dla każdego jest oczywiste. Do dziś funkcjonuje przesąd, że psa ze względów zdrowotnych nie należy kąpać. Trudno o bardziej błędne twierdzenie! Zanieczyszczenie środowiska z jednej strony, a postęp kosmetologii z drugiej sprawiły, że kąpiel jest koniecznym warunkiem uczestnictwa psa w wystawie. Trzeba tylko pamiętać, że kąpiel zmiękcza włos, toteż dla psów, których włos powinien być twardy i szorstki, do kąpieli i po niej trzeba zastosować odpowiednie kosmetyki, przywracające sierści naturalną strukturę i sprężystość.
Ogromne zainteresowanie kynologią i wystawami, jakie świat przeżywa od kilkudziesięciu lat, sprawiło, że rozwinął się niebywale przemysł kosmetyczny dla psów i nie ma problemu z kupieniem odpowiednich szamponów, odżywek czy balsamów. W każdym sklepie jest ich wiele i jedyny kłopot polega na wyborze najwłaściwszych. W tej sprawie warto zasięgnąć opinii hodowcy naszego pupila, a jeśli trudno nam to zrobić, to innych wystawców psów tej rasy, a w ostateczności zaufać sprzedawcy w sklepie (choć z ich kompetencją bywa różnie). Można także sięgnąć do książek o rasie, gdzie z reguły znajdziemy rozdział poświęcony pielęgnacji, do wydanego niedawno poradnika "Mój pies championem", który choć dość skrótowy, ma tę zaletę, że jest dostosowany do polskich realiów. Wybierając kosmetyki, warto mieć w pamięci ogólną zasadę, która sprawdza się w 9 przypadkach na 10: najlepsze są kosmetyki angielskie, potem amerykańskie, francuskie i niemieckie, a dopiero później wszelkie inne. Zasada ta sprawdza się dość dobrze, ale niestety dobre preparaty pielęgnacyjne są drogie.
Kolejny problem to wizyta u psiego fryzjera. Szczęśliwi są właściciele psów krótkowłosych, przy których nie ma tyle zachodu, ale wszelki dłuższy włos wymaga przygotowania. W najgorszej sytuacji są właściciele terierów czy pudli, które wymagają bardzo pracochłonnych przygotowań do wyjścia na ring. W ostatnich latach pojawiło się wiele zakładów fryzjerskich dla psów, gdzie fachowcy (często z angielska nazywani groomerami) szykują psy do pokazów. Co prawda, żaden fryzjer nie przygotuje psa tak dobrze, jak zrobi to jego właściciel, najlepiej znający drobne usterki urody swego pupila, ale ta praca wymaga wiedzy, którą często właściciele nie dysponują. Jeśli nie mamy doświadczenia w przygotowywaniu psa, nie bierzmy się do tego sami, bo możemy narobić niepowetowanych szkód, lecz skorzystajmy z usług fachowca. Na szczęście od niedawna istnieje już w Polsce prowadzona przez doświadczoną sędzię szkoła, w której psi fryzjerzy mogą nauczyć się szczegółów należytego przygotowania psów do pokazu (a w zasadzie każdą rasę "robi się" inaczej!). Szukając specjalisty, który mógłby przygotować nam psa do wystawy, najlepiej poprosić o radę hodowcę naszego pupila - jeśli sam nie zaoferuje nam swej pomocy.
Omawiając przygotowanie psów do wystawy, warto wspomnieć jeszcze dwie sprawy. Większość wzorców ras wymaga, by wszelkie zabiegi kosmetyczne były w zasadzie niezauważalne. Ten paradoks sprawia, że często wystawcy uciekają się do bardziej lub mniej niewinnych oszustw, których można nie popierać, ale o których trzeba wiedzieć. Wzorzec jamnika szorstkowłosego mówi wprost, że wszelkie ślady trymowania (usuwania martwego lub zbyt długiego włosa) są niedopuszczalne - i cóż z tego? Wszystkie, naprawdę wszystkie jamniki szorstkowłose są przed wystawą trymowane, dzięki czemu nie ma na ringach włochaczy, jakie znamy z parków czy ulic. Podobnie wygląda sprawa z seterami czy husky, nagminnie podstrzyganymi, choć wzorzec tego wprost zabrania. Praktyka odeszła tu daleko od teorii i najwytrwalsi stronnicy rygorystycznego trzymania się zasad są skazani na przegraną na prawie wszystkich wystawach, jako że ich mniej wzorcowo przygotowani konkurenci będą po prostu efektowniejsi... Podobnie ma się rzecz z głębszą ingerencją w wygląd zwierząt wystawowych, czyli z farbowaniem. Jest to praktyka równie stara jak świat psich wystaw; już dziewiętnastowieczni sędziowie yorkshire terierów skarżyli się, że oparta na związkach ołowiu farba do płaszczyków tych niewielkich piesków brudzi im ręce... Na każdym stoisku z akcesoriami na psiej wystawie można kupić szampony koloryzujące, barwiące kredy, pudry czy wprost farby. Nie ma co walczyć z tymi praktykami, ale trzeba pamiętać, że ich stosowanie wymaga sporej wiedzy i lepiej nie robić tego samemu, lecz zdać się na pomoc fachowca - groomera.
Oferta przemysłu kosmetycznego jest tak bogata, że w końcu wystawy psów zmieniły się w popis kunsztu fryzjerskiego, a nie w ocenę urody psów. Z tej przyczyny FCI zabroniło stosowania na wystawach pudrów, sprayów czy żeli, dopuszczając z zabiegów kosmetycznych jedynie czesanie i szczotkowanie, a z kosmetyków - wyłącznie czystą wodę w rozpylaczu. Reguły tej przestrzega się rygorystycznie w Niemczech, Francji i Hiszpanii (pod groźbą usunięcia przygotowywanego psa z wystawy), ale w innych krajach bywa bagatelizowana, a w Polsce wydaje się zupełnie nieznana, i na przykład wokół ringu white west highland terierów nie sposób nie zauważyć chmur białego pudru i nie poczuć oparów lakieru do włosów. Zakaz stosowania kosmetyków na wystawach sprawił, że pojawiły się znacznie skuteczniejsze i trwalsze specyfiki (głównie amerykańskie), które pozwalają przygotować psa "na tip-top" na kilka godzin przed oceną na ringu, czyli przed wejściem na teren wystawy.
Nie z włosem jest związany jeszcze jeden problem, wchodzący w zakres kosmetologii wystawowej. Wielu psom na zębach odkłada się kamień, będący źródłem nieprzyjemnego zapachu, a na dodatek bardzo psujący wygląd zębów (prawdopodobnie skłonność do tworzenia się kamienia jest związana ze składem śliny, choć oczywiście także ze sposobem żywienia). Przed wystawą trzeba koniecznie oczyścić psu zęby, jeśli tylko zobaczymy na nich brunatny osad - kamień. W lżejszych wypadkach pomaga przetarcie ich szmatką nasączoną wodą utlenioną lub słabym roztworem octu, w cięższych wskazana jest wizyta u weterynarza. Dobrym sposobem na powstrzymanie narastania kamienia są specjalne ciasteczka dla psów lub spotykane czasem w sklepach zoologicznych specjalne gumowe lub skórzane kości. Także w sklepach można kupić specjalne spraye, które stosowane regularnie, utrudniają powstawanie kamienia, a nawet usuwają już istniejący. Niektóre firmy polecają specjalne pasty i szczotki do psich zębów, lecz zdania na temat ich skuteczności są raczej podzielone. Jedna z firm farmaceutycznych wypuściła nawet specjalne tampony, którymi ponoć bez trudu usuwa się najstarsze nawet złogi kamienia nazębnego. Jeśli zaniedbamy czyszczenie zębów z kamienia, to być może będziemy musieli zlecić weterynarzowi usunięcie go psu pod narkozą, co nigdy nie jest obojętne dla zdrowia zwierzęcia.
Wyposażenie
Na ringu pies i wystawca mają tworzyć zgodnie współdziałający tandem, rozumiejący się w pół ruchu i w zasadzie bez słowa. Opanowanie psa i umiejętność pokazywania go są co najmniej równie ważne jak jego wygląd. Dlatego też na ringu nigdy nie wolno pokazywać psa w kagańcu ani w kolczatce, gdyż jest to naoczny dowód, iż wystawca nie panuje nad psem. Sędzia ma prawo pomyśleć wtedy, że pies nie ma cech psychicznych wymaganych u zwierząt wystawowych (np. opanowania) i nawet odmówić mu oceny.
Dobrym obyczajem jest pokazywanie psa prowadzonego na specjalnej smyczy, tzw. wystawówce, zwanej także wodzikiem lub ringówką. Jest to dość krótka, cienka smycz skórzana lub z taśmy, z jednej strony zakończona stałą pętlą do trzymania w ręku, a z drugiej - podobną pętlą o regulowanym obwodzie, zakładaną psu na szyję. Cały sekret w tym, by ringówka była dość mocna, żeby nie pozwoliła psu na wyrwanie się, a tak cienka, że prawie niewidoczna. Na dodatek jest wskazane, by wystawówka była dobrana kolorem do maści psa, tak aby prawie ginęła na tle szyi, a w miarę możliwości była schowana we włosach. Wynika to ze zwykłych praw optyki - u większości ras pożądana jest jak najdłuższa szyja, a kontrastowa linia przecinająca szyję bardzo ją wizualnie skraca... Operowanie ringówką bywa trudne i wiele psów, które przywykły do szerokiej obroży lub łańcuszka, w pierwszej chwili buntuje się przeciw prowadzeniu na ringówce. Dlatego też warto kupić ją zawczasu i szkoląc psa do wystaw, od razu ćwiczyć na smyczy wystawowej.
Jeśli nasz pies doskonale wystawia się, zaciekawiony niewielką gumową zabawką lub piszczałką, to nic nie stoi na przeszkodzie, by wziąć ją ze sobą, a nawet dyskretnie zastosować na ringu.
Niewiele jest ras, których fryzura nie wymaga choćby niewielkiej korekty na ringu lub tuż przed nim, toteż zawsze trzeba mieć ze sobą grzebień lub niedużą szczotkę. Dla niektórych psów, zwłaszcza śliniących się, niezbędnym elementem wyposażenia jest szmatka do ocierania pyska.
Ponieważ może się zdarzyć, że od przyjazdu na teren wystawy do wejścia na ring upłynie kilka godzin, trzeba zadbać o miskę z wodą (zawsze lepiej wziąć ze sobą nieco wody, do której pies przywykł, gdyż nagła zmiana wody może, zwłaszcza u wrażliwszych zwierząt, wywołać niepowstrzymany rozstrój żołądka). Trzeba także pomyśleć o należytym zabezpieczeniu psa przed żarem słonecznym lub niespodziewanym deszczem (zwłaszcza ras długowłosych).
Przygotowanie wystawcy
Poza przygotowaniem do wystawy psa, trzeba jeszcze przygotować do niej siebie. Wszak pies z wystawcą tworzą na ringu zespół. Każdy szczegół powinien być dopracowany, a więc do dzieła!
Uroda, spokój i wygoda
Zacznijmy od spraw podstawowych, czyli stroju. Wystawianie psa jest pewnym wysiłkiem fizycznym, więc suknia balowa byłaby przesadą. Trzeba móc z psem podbiec, czasami kilka minut, przyklęknąć lub pochylić się głęboko. Choćby z tej przyczyny dla pań nie nadają się kuse minispódniczki czy głębokie dekolty, zwłaszcza że w końcu sędzia ma oceniać psa, a nie wdzięki właścicielki. Trzeba także zrezygnować z pantofelków na wysokim obcasie, jako że większość naszych wystaw jest organizowana na świeżym powietrzu, na trawie.
Strój wystawcy nie może krępować jego ruchów, więc długie wąskie spódnice są także niewskazane. Przestrzegam też przed bardzo szerokimi, zamaszystymi spódnicami, zwłaszcza do wystawiania małych piesków; łopoczące fałdy spódnicy mogą je nawet przestraszyć, a w najlepszym wypadku zasłonić widok sędziemu...
Przesada w drugą stronę i ubiór zbytnio sportowy także nie jest właściwy. Co prawda utarła się praktyka wystawiania np. owczarków niemieckich przez prezenterów w dresach, ale nie jest to eleganckie, choć dla ras wybitnie sportowych od biedy dopuszczalne. Wystawa psów nie jest wprawdzie premierą teatralną, ale odrobina szacunku dla sędziego i publiczności byłaby wskazana. Wiele psów ras myśliwskich prezentują wystawcy w strojach nawiązujących do mundurów łowieckich (to praktyka zapożyczona z Niemiec), by delikatnie zasugerować sędziemu, że pies jest "użytkowy", co często się sprawdza. Krótkie spodnie nawet w największe upały są dozwolone co najwyżej dla młodych dziewcząt, panowie powinni z nich zrezygnować. Nie jest wymagany od razu ciemny garnitur i krawat, choć - gdy spojrzeć na zdjęcia z wystaw brytyjskich czy amerykańskich - większość liczących się wystawców tak właśnie się ubiera. Etykieta handlerów w USA wymaga, by pokazywali psy ZAWSZE ubrani wizytowo, pod krawatem, przy czym absolutnie niedopuszczalna jest nawet koszula z krótkim rękawem!
Niebagatelną sprawą jest właściwy dobór kolorów ubrania. Nieraz pokazując psa, będziemy stali za nim, toteż wskazane jest, by strój wystawcy barwą kontrastował z umaszczeniem psa - lepiej wtedy widać sylwetkę zwierzaka. W żadnym razie nie można pokazywać białego czworonoga na tle białych spodni czy spódnicy ani czarnego na czarnym tle, bo pies wtedy „zginie".
Drugą sprawą, nie mniej ważną, jest radzenie sobie z obciążeniem psychicznym. Większość wystawców, zwłaszcza początkujących, straszliwie przeżywa wystawę i na ringu znajduje się niejako w transie: nic nie widzi, nic nie słyszy. Zdenerwowanie przewodnika bardzo udziela się psu, więc łatwo na ringu o psy pozornie bez przyczyny pobudzone, szczekające lub nerwowo oblizujące się albo wprost przeciwnie - wycofane i przypadające do ziemi za lada ruchem ręki. Pobudzenie nerwowe u psa prowokuje zachowania ekstremalne, stąd tak często słyszymy na wystawach "Nie wiem, co mu się stało, w domu jest bardzo miły" albo "w domu niczego się nie boi". Zachowania, które w domu były ledwo zaznaczone, na wystawie prezentują się w całej okazałości. Im bardziej przewodnik jest związany z psem, tym mocniej wpływa na niego psychicznie. Dlatego tak ważne jest opanowanie przewodnika - i jeśli nie ma innej metody, to nawet słaby środek uspokajający dla wystawcy będzie dobrym pomysłem.
Niezbędne wyposażenie wystawcy wynika z warunków na wystawie. Doskonale się przydaje lekkie składane krzesełko (wystawy organizowane na świeżym powietrzu z reguły nie przewidują jakichkolwiek miejsc siedzących dla publiczności czy wystawców) lub koc, konieczny jest parasol albo nawet niewielki namiot, a dla psów wymagających przygotowania przed samym wejściem na ring także niewielki, składany stolik turystyczny. Wytrawni wystawcy zazwyczaj wożą ze sobą dużą składaną klatkę, w której pies oczekuje na moment oceny, zabezpieczony przed niepotrzebnymi stresami i niezwykłymi bodźcami, które mogłyby sprawić, że "spali się" psychicznie.
Etykieta wystawowa
Wystawa psów jest imprezą - przynajmniej formalnie - sportową, toteż obowiązują na niej wszystkie zasady fair play. Jakiekolwiek wywieranie nacisku na sędziego czy konkurentów jest niemile widziane i w złym guście. Nie wolno, wprowadzając psa na ring, nawet wspominać sędziemu o pochodzeniu psa lub o jego dotychczasowych (prawdziwych czy zmyślonych) osiągnięciach na innych wystawach, nie wolno głośno - zwłaszcza nieprzychylnie - komentować werdyktów sędziego ani złośliwie oceniać konkurentów. W żadnym stopniu nie należy podkreślać swej zażyłości z sędzią czy asystentem na ringu.
Częste do niedawna na wystawach demonstrowanie dotychczasowych sukcesów psa przez oprowadzanie go wokół ringu, obwieszonego medalami niczym rosyjskiego generała jest zdecydowanie w złym guście (nie wspominając już o dyskomforcie psa, brzęczącego za lada ruchem).
Na ringu należy ściśle wypełniać polecenia sędziego lub jego pomocnika i skupić się wyłącznie na nich. W żadnym razie - w oczekiwaniu na ocenę - nie wolno rozsiadać się na ringu ani tym bardziej, zapalać papierosa. Przez te kilka minut zawsze można się powstrzymać. Nie muszę chyba wspominać, że jakiekolwiek napoje alkoholowe na ringu czy przed oceną są kategorycznie zabronione, dozwolone jest ostatecznie małe piwo lub łyk szampana z radości lub na pociechę po ocenie.
Muszę tu wspomnieć o praktyce niestety czasami tolerowanej przez naszych sędziów, a kategorycznie zabronionej poza Polską. Chodzi tu o tzw. double handling, czyli "podwójne wystawianie". W największym skrócie polega to na tym, że psa wystawianego na ringu dopinguje osoba stojąca poza ringiem: wołająca go, cmokająca lub piszcząca ulubioną zabawką. Jest to zachowanie niedopuszczalne i w zasadzie powinno skończyć się wyrzuceniem psa z ringu bez oceny...
Wszystko to jednak nie znaczy, że nie można odrobinę poprawić swoich szans (a właściwie szans psa) na ringu. Odpowiedni dobór osoby prezentującej zwierzę może mieć niemały wpływ na ostateczną ocenę. W naszych warunkach warto na przykład pamiętać o świętej zasadzie: u sędziego-mężczyzny psa wystawia kobieta, u sędziego-kobiety zawsze mężczyzna. Nikt z nas nie jest wolny od pewnych słabości i zadziwiające, jak często ta zasada skutkuje! W krajach anglosaskich (zwłaszcza USA), gdzie psy często na wystawach prezentują nie właściciele, lecz zawodowi "wystawiacze psów" (handlerzy), sama tożsamość handlera może zwiększyć szanse psa (wiadomo np., że Larry Cornelius, słynny amerykański handler, nigdy nie wystawiłby psa, który byłby niewiele wart).
W Polsce dopiero zaczyna się tworzyć grupa zawodowych handlerów, niewielka na razie, bo nie mamy jeszcze aż tak profesjonalnych hodowli. Zjawisko to jednak będzie się nasilało, przeto warto powiedzieć o tym kilka słów: handler to człowiek, który (za pieniądze, i to niemałe) prezentuje psy na wystawach, zazwyczaj ucząc je przedtem postawy i obycia ringowego, a czasami także przygotowując ich fryzurę do pokazu. Warto podpatrzeć, jak wystawiają psy zawodowi handlerzy i zorientować się, na czym polega ta ogromna różnica, stanowiąca często o przyznaniu medalu czy pucharu.
Wystawowe wyposażenie wystawcy
* Potwierdzenie zgłoszenia psa na wystawę
* Książeczka zdrowia psa z aktualnym poświadczeniem szczepienia na wściekliznę (przed wyjazdem na wystawę zagraniczną sprawdźmy, jakie tam obowiązują szczepienia)
* Świadectwo zdrowia psa
* Agrafka lub znaczek do przyczepienia numeru startowego
* Długopis (notatki w katalogu!)
* Co najmniej jedna kserokopia rodowodu i ew. championatu psa
* Strój wystawowy (wygodne buty!)
* Parasol
* Aparat fotograficzny lub kamera
* Krzesło składane, ew. stolik turystyczny
* Jedzenie i picie
Jak wygląda dzień wystawy?
Spróbujmy wyobrazić sobie cały dzień wystawowy od samego początku, od „godziny zero". Wyjeżdżając na wystawę, zawsze musimy założyć, że psy naszej rasy będą wystawiane jako pierwsze, więc na potwierdzeniu zgłoszenia trzeba koniecznie sprawdzić, o której rozpoczyna się ocena. Odejmujemy od tej pory pół godziny i już wiemy, o której najpóźniej musimy być na terenie wystawy.
Obliczając czas dojazdu, musimy przygotować się zarówno na niespodziewane postoje (czy jesteśmy pewni, że nasz pies nie wymiotuje w czasie dłuższej jazdy samochodem?), jak i na błądzenie w nieznanym mieście w poszukiwaniu terenu wystawy. Co prawda większość organizatorów oznacza specjalnymi strzałkami widocznymi z samochodu trasę dojazdu na wystawę, ale zazwyczaj nie obędzie się bez pytania o drogę.
Po dojechaniu na teren wystawy (z reguły jest to jakiś stadion) musimy znaleźć miejsce do zaparkowania możliwie blisko wejścia. Pamiętajmy, że zazwyczaj wystawcy, a więc osoby z psami, mają wyznaczone specjalne wejście, bramkę, przy której dyżur pełni lekarz weterynarii, sprawdzający dokumenty zdrowia psa (książeczkę szczepień oraz świadectwo weterynaryjne). Warto zawczasu przygotować sobie te papiery, by nie szukać ich w torbach dopiero na wezwanie lekarza.
Także już przy wejściu trzeba okazać przysłane nam przez organizatorów potwierdzenie przyjęcia psa na wystawę. Zastępuje nam ono bilet, gdyż zgłoszenie psa uprawnia do bezpłatnego wejścia na teren wystawy - niestety, tylko jedną osobę (bardzo rzadko dwie). Jeśli wybieramy się całą rodziną, to pamiętajmy, że zazwyczaj tylko jedna osoba wchodzi z psem na podstawie zgłoszenia wejściem dla wystawców, pozostałe zaś wejściem dla publiczności, po kupieniu biletu.
Już na terenie wystawy pierwsze kroki kierujemy do sekretariatu lub specjalnego punktu (zazwyczaj jest to stolik pod parasolem, obok wejścia dla wystawców), w którym odbieramy najważniejszy bodaj dokument: katalog wystawowy. Dobrym obyczajem organizatorów wystaw jest przysyłanie wraz z potwierdzeniem zgłoszenia kuponu na katalog i numeru startowego. Jeśli nie przysłano nam numeru startowego ani kuponu na odbiór katalogu, to prawdopodobnie organizatorzy do czasu wysłania potwierdzenia nie otrzymali potwierdzenia wpłaty pieniędzy na udział w wystawie. Pies bez numeru startowego nie może brać udziału w wystawie, przeto - jeśli nadal nie mamy tego numeru - idźmy czym prędzej do sekretariatu wystawy, gdzie (zazwyczaj stojąc w długiej, a niecierpliwej kolejce) okazawszy dowód wpłaty, odbierzemy numer startowy i katalog.
Jest to także ostatni moment do zapłacenia za wystawę, jeśli nie zrobiliśmy tego wcześniej. Na każdej wystawie znajduje się kasa, w której można opłacić udział w wystawie - przypominam tylko, że w dniu wystawy zazwyczaj płacimy sporo drożej niż wcześniej!
Kiedy mamy już numer startowy i katalog, sprawdzamy w nim, na którym ringu będzie oceniany nasz pies. W każdym katalogu (no, prawie każdym) jest narysowany schematyczny podział ringów, tak by wystawcy, nie błądząc, trafili w pobliże "swojego" ringu. Idziemy tam i staramy się znaleźć jakieś wygodne miejsce - to znaczy w miarę możliwości z odrobiną cienia, i położone jak najbliżej lin okalających teren ringu, tak by móc spokojnie oglądać konkurencję.
Rzadko się zdarza, by sędzia na ringu oceniał tylko jedną rasę - zazwyczaj jest ich kilka. W katalogu jest wydrukowany plan sędziowania, podający, w jakiej kolejności psy będą wchodziły na ring, co może dać nam wskazówkę (choćby w przybliżeniu) o której będziemy oceniani. Na wystawach międzynarodowych przy planie sędziowania są umieszczone także godziny oceny, ale niestety, rzadko wszystko idzie według planu, gdyż sędziowie zazwyczaj oceniają psy wolniej, niż zakładali organizatorzy. Jeśli w katalogu są wydrukowane dokładne godziny rozpoczęcia ocen poszczególnych ras czy nawet klas, to sędzia nie ma prawa wcześniej zaprosić psów do oceny. Jeśli takiego "timingu" nie ma, to psy wchodzą na ring, wzywane przez gospodarza ringu w miarę postępów w sędziowaniu - a zatem musimy cały czas jednym okiem patrzeć na sytuację na „naszym" ringu. Psy, które spóźniły się do oceny, wypadają z konkurencji i najwyżej mogą uzyskać ocenę sędziego bez prawa do tytułów.
Wyjątkiem jest sytuacja, w której nasz pies jest jedynym przedstawicielem swej rasy na danej wystawie - wtedy dopuszczalne są zmiany w planie sędziowania, zależne od woli i uznania sędziego.
Na ring psy jednej rasy wchodzą w ściśle określonej kolejności - najpierw samce, potem suki, a poszczególne klasy w myśl zasady "od najmłodszego". W Polsce najpierw ocenia się psy w klasie szczeniąt (jeśli jest, bo to rzadkość), następnie młodzieży, pośredniej, otwartej, użytkowej (jeśli rasa podlega próbom pracy), championów i dopiero potem, w tej samej kolejności - suki. Jeśli do którejś z klas nie zgłoszono wcale psów, to katalog omija tę klasę i przechodzi od razu do następnej, więc wcale nierzadkie są sytuacje, gdy np. klasa championów jest oceniana jako pierwsza!
Wchodząc z psem na ring (zawsze tylko jedna osoba!), pamiętajmy, by - oprócz wspomnianych wyżej grzebieni czy zabaweczek - wziąć ze sobą numer startowy psa i przyczepić go sobie w widocznym miejscu. Regulamin wprawdzie mówi wyraźnie, ze należy go nosić na piersi, ale nikt nie przestrzega tej zasady. Pewną modą wśród wystawców jest nawet celowe umieszczanie numeru startowego na lewym ramieniu, tak by cały czas był widoczny dla sędziego. Tak regulaminowo nosi się numery startowe w USA, a wielu wystawców udatnie snobuje się na wszelkie mody zza oceanu. Zdarzało mi się już widzieć numery startowe poprzyczepiane w najdziwniejszych miejscach - nawet na nagich udach wystawczyń - ale rzadko robi to dobre wrażenie.
Numer startowy służy sędziemu i sekretarzowi ringowemu do bezbłędnej identyfikacji psa, ale pamiętajmy, że publiczności też się coś należy, przynajmniej możliwość sprawdzenia w katalogu imienia i pochodzenia psa występującego na ringu, a numer startowy jest dla niej jedyną wskazówką. Odkąd na wystawach czołowym sponsorem jest Pedigree PAL, większość numerów ma postać samoprzylepnych naklejek, ale można się spotkać, i to wcale nierzadko, z numerami na zwykłych kartonikach. Warto zatem wziąć ze sobą z domu choćby niedużą agrafkę, mimo że stragany na każdej wystawie zaproponują nam wiele rozmaitych zameczków i przywieszek.
Na ringu wystawowym podczas oceny mają prawo przebywać wyłącznie wystawcy właśnie ocenianych psów, sędzia, sekretarz ringowy (gospodarz ringu) i ewentualnie tłumacz sędziego, a na wystawach mniejszej rangi - asystent sędziego. Żadne inne osoby nie mają wstępu na ring!
Gospodarz ringu (lub asystent) po kolei wzywają psy do oceny, wywołując najpierw rasę, potem płeć, potem klasę - np. "seter szkocki, suki, klasa młodzieży". Wszystkie zwierzęta ujęte w katalogu właśnie w tej klasie mają natychmiast zjawić się na ringu, ustawić się w okrąg w kolejności numerów startowych i... czekać na polecenia. Warto pamiętać, że w każdej klasie psy są w katalogu uszeregowane w kolejności alfabetycznej, wedle imion rodowodowych, a więc psy o imionach na literę A będą stały przed innymi. Z reguły sędzia rozpoczyna ocenę od sprawdzenia zębów wszystkim psom, później po kolei prosi zwierzęta do opisu, następnie jedna - dwie (albo piętnaście...) rundki wkoło ringu - i już po wszystkim. Kolejność tych elementów może być różna - najpierw psy mogą chodzić w kółko, a dopiero potem być badane przez sędziego pojedynczo. Nie ma żadnych obowiązujących reguł - trzeba tylko zapamiętać, że każdy pies jest oceniany w ruchu, oglądany z boku, a następnie z przodu i z tyłu, także w ruchu. Zazwyczaj sędziowie nakazują wystawcy przeprowadzić psa "od siebie" i "do siebie", choć zdarzają się arbitrzy, którzy nakazują poprowadzić go po trójkącie lub na kształt litery L, tak by móc obejrzeć idące zwierzę z przodu, z tyłu i z obu boków. Psy niewielkich ras są zapraszane przez asystenta lub gospodarza ringu na stolik, na którym sędzia będzie mógł spokojnie "posędziować rękami", czyli obmacać psa. Pamiętajmy o tym, i przećwiczmy zawczasu z psami podnoszenie i ustawianie na niewielkim, z reguły chybotliwym, stoliku! Po ocenieniu wszystkich psów przez sędziego gospodarz ringu ustawia na środku tabliczki z numerami 1, 2 i 3, sędzia wskazuje psom odpowiednie jego zdaniem miejsce i tak kończy się ocena psów w klasie. W każdej klasie sędzia musi ustawić psy w kolejności od najlepszego do najgorszego, przy czym jego werdykt obejmuje tylko 4 pierwsze psy (tak zwane lokaty). Wiadomo, który pies jest pierwszy, który drugi, trzeci i czwarty. Nie wiadomo, który byłby piąty, bo sędzia wyznacza tylko 4 pierwsze miejsca! Który pies byłby szósty, a który dwunasty, można się tylko domyślać, choć sędziowie oceniający wedle metody porównawczej siłą rzeczy szeregują wszystkie psy. Teraz każdy dostanie swój opis - kartę oceny - i po zabawie.
No, może nie dla wszystkich. Ale na razie wystarczy wiedzieć, że zwycięzca klasy dostaje swoją kartę opisu dopiero po zakończeniu oceny wszystkich psów całej rasy, bo po wygraniu w klasie (w żargonie wystawców - "po wyjściu z klasy") będzie jeszcze porównywany ze zwycięzcami innych klas, rywalizując o kolejne tytuły i nagrody. W niektórych wypadkach - dotyczy to wystaw międzynarodowych - czujność powinien zachować także właściciel psa drugiego w klasie, bo i on w korzystnej sytuacji może jeszcze zawalczyć o tytuły...
Jeśli zdarzy się nam - co niestety, bywa bolesną praktyką w niektórych rasach - że nasz pies zostanie zaatakowany przez konkurenta na ringu, mamy pełne prawo (a nawet obowiązek!) poskarżyć się sędziemu. Nie wolno dopuszczać, by nieuczciwi wystawcy szczuli i podjudzali swe psy na ringu, żeby zastraszyć konkurentów i lepiej pokazać swego psa (każdy pies szykujący się do awantury przybiera imponującą pozę, w której wygląda najlepiej!). Nie wolno tego puszczać płazem. Skarga na nieuczciwego konkurenta jest świętym prawem każdego wystawcy i nie może pozostać bez reakcji sędziego (jeśli sam wcześniej nie zauważył niesportowego zachowania właściciela agresywnego psa), który powinien co najmniej udzielić winnemu upomnienia, a nawet odmówić oceny jego psa.
Każdy wystawca musi przyswoić sobie trzy żelazne zasady ringowej etykiety. Po pierwsze - mimo że psy chodzą w kółko w rozmaitym tempie, trzeba zawsze chodzić z szybkością, jaką wyćwiczyło się ze swoim psem, ale w żadnym wypadku nie doganiać ani tym bardziej, przeganiać innych psów! Po drugie - za żadne skarby nie można sobie pozwolić na ringu na jakiekolwiek manifestowanie niezadowolenia czy rozczarowania. Demonstrowanie radości z wygranej jest jak najbardziej na miejscu, ale zawodu z przegranej - nigdy. Dobrym obyczajem jest także pogratulowanie zwycięzcy, ale równie dobrze można to zrobić już po zejściu z ringu. I trzecia reguła - wystawca musi być uprzedzająco grzeczny wobec wszystkich innych osób na ringu: konkurentów, asystenta i sędziego.
Jeśli chcesz zdenerwować sędziego, to:
* wchodź na ring w ostatniej chwili i najlepiej zawracaj kilka razy po zapomniany grzebień,
* zapomnij numeru startowego lub przyczep sobie równocześnie dwa,
* nie słuchaj poleceń gospodarza ringu,
* rozmawiaj z innymi wystawcami podczas oceny psów,
* podawaj psu smakołyki najlepiej tuż przed sprawdzaniem zębów,
* przy ocenie psa podkreślaj jego zalety, zwłaszcza te, których po nim nie widać - użytkowość, pochodzenie, dotychczasowe osiągnięcia - i komentuj wygląd lub zachowanie konkurentów,
* zachowuj się brutalnie wobec swego psa,
* pokazuj psa brudnego,
* po zejściu z ringu koniecznie domagaj się wyjaśnień, dlaczego Twój pies nie wygrał.
Zwycięzcy, championy i przegrani.
Wystawa psów to dość kosztowna impreza. Dlaczego więc tak wielu ludzi decyduje się na wzięcie w niej udziału? Okazuje się, że warto pojechać na wystawę i... wygrać - przynajmniej w swojej klasie.
Jak wiemy, w każdej klasie sędzia przyznaje przynajmniej cztery lokaty. Trzy pierwsze psy mogą zostać uhonorowane specjalnymi medalami - jak w każdej dziedzinie sportu. Zwycięzca otrzymuje medal złoty, drugi pies - srebrny, a trzeci brązowy, ale jest tu dodatkowy warunek: wszystkie medalowe miejsca są związane z oceną doskonałą. Pies, który nawet zdobędzie pierwszą lokatę, ale otrzyma ocenę bardzo dobrą, medalu nie dostanie. Jak widać, medal jest czymś więcej niż ocena wystawowa, bo w klasie może być nawet kilkanaście psów doskonałych, ale złoty medalista tylko jeden!
Regulamin wystaw nie pozwala przyznawać oceny doskonałej w klasie szczeniąt - co oznacza, że najczęściej w tej klasie nie przyznaje się medali, a jeśli już - to inne niż zdobywane w "dorosłych" klasach.
(...) Oprócz medali dla trzech pierwszych doskonałych psów, sekretarz ringowy przygotowuje, a sędzia wręcza psu występującemu na ringu osobiście podpisane: dyplom uczestnictwa (z wpisaną oceną i ewentualną lokatą), kartę oceny i honorową wstążkę. Kolor wstążeczki, zredukowanej czasami do kilkucentymetrowego skrawka, jest związany z oceną, jaką pies uzyskał na wystawie. Ocena doskonała - to wstążka niebieska, bardzo dobra - czerwona, a dobra - zielona. Pies oceniony na "dostateczną" wstążki nie dostaje. Wręczanie wstążek jest tradycyjnym uhonorowaniem oceny i dawniej miało wymiar praktyczny - widzowie, śledzący spoza granic ringu poczynania sędziego, nie zawsze wiedzieli, jaką ocenę otrzymał dany pies, i kolorowa, widoczna z daleka wstążka bardzo ułatwiała im orientację. Na szczęście od kilku lat na naszych ringach panuje miły zwyczaj wystawiania dużej, widocznej dla wszystkich tablicy, na której sekretarz ringowy po zakończeniu oceny w każdej klasie szybciutko wypisuje oceny i ewentualne lokaty, jakie zdobył każdy wystawiany pies.
Sędzia, ustalając lokatowe miejsca, z reguły korzysta z jeszcze jednego ułatwienia - kolorowych tabliczek z numerami od 1 do 4, ustawianych pośrodku ringu. Przyznając psu pierwszą lokatę, arbiter wskazuje mu miejsce przy tabliczce z numerem 1- i wszyscy od razu widzą, które miejsce zdobył który pies. Przy owych tabliczkach czasami zdarza się, że sekretarz ringowy na polecenie sędziego stawia jeszcze inne „szyldziki" - a to z napisem CWC, a to Res. CACIB lub nawet CACIB. To dodatkowe tytuły, jakie zwycięski pies może zdobyć na wystawie.
CWC - czyli Certyfikat na Wystawowego Championa - jest nietypowym tytułem, który oznacza wniosek od sędziego do Zarządu Głównego Związku Kynologicznego w Polsce o przyznanie psu dożywotniego tytułu championa. Każdy sędzia na każdej wystawie może przyznać psu występującemu w klasie pośredniej, otwartej, użytkowej lub championów owo CWC - ale tylko zwycięzcy w danej klasie. Podkreślam - sędzia może wystąpić z takim wnioskiem, ale bynajmniej nie musi! CWC otrzymują wyłącznie psy z oceną doskonałą, i to bynajmniej nie wszystkie, tylko te, które zdaniem sędziego zasługują na tytuł championa. Przyznanie CWC jest jednoznaczne z daniem psu domyślnej oceny "wybitny", jakby superdoskonałej. Uzyskanie trzech takich certyfikatów od trzech różnych sędziów (ale zawsze mających uprawnienia do oceny danej rasy!) jest jednym z warunków przyznania psu tytułu championa. Kolejnym warunkiem jest to, aby z owych CWC przynajmniej jeden został uzyskany na wystawie międzynarodowej (a więc od sędziego międzynarodowego) lub klubowej (chodzi tu z jednej strony o zapewnienie dostatecznie silnej konkurencji, z drugiej zaś o wyjątkowe kwalifikacje sędziego). W potocznym języku bywalców wystaw mówi się zatem o "dużym" (z wystawy międzynarodowej lub klubowej) CWC i "małym" CWC (z dowolnej innej wystawy). Na dodatek od dnia uzyskania pierwszego CWC w życiu psa do uzyskania trzeciego musi upłynąć co najmniej sześć miesięcy. Ma to na celu wyeliminowanie z walki o championaty gwiazd jednego sezonu, zdobywających wszelkie możliwe laury w dwa tygodnie; pies starający się o championat musi wykazać się najwyższą klasą i perfekcyjnym przygotowaniem do wystawy przez dłuższy, co najmniej półroczny, okres. (...)
Dopiero pies, który spełni wszystkie powyższe warunki, otrzymuje - prawie automatycznie - tytuł championa Polski. Wystarczy w tym celu wysłać do biura Zarządu Głównego kserokopie trzech kart ocen z zaznaczonym na nich przez sędziego faktem przyznania CWC, a dyplom championa przyjdzie do nas pocztą. Warto tylko pamiętać, że na dyplomie są wypisane nazwiska sędziów, przyznających naszemu psu CWC, więc trzeba zadbać o to, by urzędniczki z biura ZG nie miały żadnych wątpliwości co do osoby sędziego, i wypisać jego nazwisko choćby na kopii karty oceny.
Czas, jaki upływa od spełnienia wymogów przez psa do uzyskania dyplomu, bywa przyczyną przykrych sporów na wystawach i domagania się nieregulaminowego przenoszenia psa z klasy do klasy tuż przed oceną. Wedle przepisów FCI bowiem dopiero otrzymanie do ręki dyplomu daje właścicielowi psa podstawę do zgłoszenia go do klasy championów (warunkiem przyjęcia do tej klasy jest kopia dyplomu championatu). Oznacza to, że jeśli do momentu zamknięcia zgłoszeń nie otrzymaliśmy dyplomu, to nasz pies regulaminowo nie jest championem i prawa do startu w klasie championów nie ma, choćby nawet spełnił wszystkie wymagania, i to z naddatkiem.
Wprowadzenie od 1998 na części, a od 2000 roku na wszystkich wystawach nowej klasy - pośredniej - sprawiło, że sędziowie dostali prawo przyznawania większej liczby CWC w każdej rasie (uprzednio mogli je dostać tylko zwycięzcy trzech, a teraz czterech klas). Ubocznym skutkiem tej zmiany, a przede wszystkim zasadniczego zwiększenia liczby wystaw, było praktyczne ułatwienie uzyskania tytułu championa Polski i wyraźne zwiększenie liczby tych tytułów. Wśród niepoważnych a żądnych sukcesów wystawców pojawiła się nawet praktyka "wyjeżdżania championatu", tj. wystawiania psa często i na niewielkich wystawach, by gdzieś w słabszej stawce uzyskać niezbędne CWC. I mimo że wymóg "dużego" CWC utrudnia takie wątpliwe kariery, trzeba przyznać, iż w powszechnej opinii wiele championów nie powinno było nigdy dostać takiego tytułu, zastrzeżonego przecież dla najlepszych z najlepszych.
Część sędziów, zaniepokojona dewaluacją championatu, publicznie postuluje wyraźne zaostrzenie wymagań niezbędnych do uzyskania tego zaszczytu. Kierunki proponowanych zmian są rozmaite: zwiększenie liczby niezbędnych CWC do czterech, liczby niezbędnych "dużych" CWC do dwóch, przyznawanie tylko jednego CWC w płci, zwiększenie odstępu między pierwszym a „zamykającym championat" CWC do 12 lub nawet 18 miesięcy. Żadna z tych dość kontrowersyjnych propozycji nie została dotychczas przyjęta przez Zarząd Główny Związku Kynologicznego w Polsce, ale nie ulega wątpliwości, że tytuł championa Polski jest daleko łatwiej zdobyć niż tytuły championów innych krajów FCI, więc w niedalekiej przyszłości zapewne nastąpi znaczne zaostrzenie kryteriów uzyskiwania tego tytułu.
Walka o championat Polski jest konkurencją zastrzeżoną dla psów, które ukończyły 15 miesięcy życia, ale młodsze także mogą ubiegać się o "swój" championat. Zwierzę, które na trzech wystawach, w tym jednej międzynarodowej lub klubowej, zdobędzie trzykrotnie tytuł zwycięzcy młodzieży (czyli w istocie - wygra klasę młodzieży w swej płci), otrzymuje tytuł młodzieżowego championa Polski (praktyka przyznawania go jest identyczna jak "dorosłego" championatu i wymaga wystąpienia właściciela psa do ZG ZKwP). Młodzieżowy championat jest dożywotnim tytułem honorowym i w zasadzie nie daje jakichkolwiek uprawnień, oprócz prawa do udziału w wystawie championów. Trzeba tu przypomnieć, iż według regulaminu wystaw tytuł zwycięzcy młodzieży może zostać przyznany na każdej wystawie, co oznacza, że nie musi być przyznany i zależy to wyłącznie od uznania sędziego. Tytułu tego nie może jednak otrzymać pies, który nawet wygrał klasę młodzieży, ale nie uzyskał oceny doskonałej.
Psy jeszcze młodsze - szczenięta - także mogą liczyć na tytuły, choć nie championat. Zwycięzca klasy szczeniąt (w wieku 6-9 miesięcy) ma prawo do tytułu najlepszego szczenięcia, który nie ma żadnego znaczenia dla dalszej kariery psa, ale może być dość cenny, zwłaszcza jeśli został zdobyty na wystawie klubowej. Dobrą praktyką wystaw jest dokonywanie wyboru najlepszego szczenięcia spośród wszystkich najlepszych szczeniąt na wystawie - wystawca uhonorowany takim pucharem z pewnością chętnie weźmie udział w kolejnych pokazach psów, a o to przecież chodzi organizatorom!
Wymienione dotychczas tytuły to bynajmniej nie wszystko, na co może liczyć właściciel ładnego psa. Otóż wszyscy zwycięzcy "dorosłych" klas (pośredniej, otwartej, użytkowej i championów) jednej płci, którzy otrzymali ocenę doskonałą (niekoniecznie CWC), stają do współzawodnictwa i sędzia wybiera spośród nich najlepszego, któremu przyznaje tytuł najlepszy dorosły pies/suka w Rasie.
Spośród czworga zwierząt: dwojga Najlepszych dorosłych psa/suki ,Najlepszego Juniora w Rasie, oraz weterana który uzyskał doskonałą ocene i lokatę pierwszą najlepszemu sędzia przyznaje tytuł Zwycięzcy Rasy (często używa się tu angielskiego określenia Best of Breed - w skrócie BOB). Jeśli wystawa nie jest zbyt licznie obsadzona i nie było na niej jakiejś klasy ani wybitnych zwierząt, sędzia może przyznać każdy z tych tytułów wedle swego uznania. Zaznaczam znów - może, acz nie musi.
Tytuł zwycięzcy rasy to najwięcej, co w obrębie rasy może zdobyć pies na jednej wystawie, ale rywalizacja wcale się na tym nie kończy! Ale o tym kiedy indziej...
Adam Janowski
Zapraszam do obejrzenia materiału video :
>>>> http://video.westminsterkennelclub.org/
>>>> http://bedlingtonamerica.com/
|
|
|